środa, 10 lipca 2013

001 Rozdział: Uśmiech

Nigdy nie przes­ta­waj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny, ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu. 
(Gabriel García Márquez)


Spojrzałam na telefon. Wskazywał on godzinę dziewiętnastą. W chwili gdy schowałam Samsunga do kieszeni moich dżinsów drzwi od pokoju otwarły się z hukiem. Stanęła w nich lekko zdyszana blondynka, która kurczowo zaciskała dłonie na swojej torebce. Widać było, że była podenerwowana.
– Jeszcze jesteś nie gotowa? – zapytała z politowaniem podchodząc do mnie.
– Jestem! – powiedziałam oburzona, a ona zrobiła zdziwioną minę.
Spojrzałam na swoje odbicie. Moje włosy swobodnie opadały na ramiona. Na sobie miałam ciemne rurki i czarną bluzkę na ramiączkach ze srebrnym napisem „Fuck the Word”. Oczywiście cały strój dopełniały czarne vansy.
Zmierzyłam wzrokiem moją przyjaciółkę. Jej włosy jak zwykle układały się w loki. Tym razem jej makijaż był nieco ostrzejszy. Oczy podkreśliła czarną kredką, a usta czerwoną szminką. Miała obcisłe, skórzane legginsy i dłuższą, szarą bluzkę z różnymi czarnymi wzorami. Szyję zdobił srebrnym łańcuszek, a na nadgarstkach pozawieszane miała rzemyczki. Buty na wysokich koturnach dodawały jej wzrostu.
– O nie! – zaprotestowała i popchnęła mnie na łóżko – Strój może być, ale trzeba cię choć trochę umalować – stwierdziła z przekonaniem, a ja jęknęłam. Ashley od zawsze lubiła bawić się w stylistkę i bóg wie co jeszcze.
Poczułam na twarzy coś lepkiego, jednak starałam się usiedzieć na miejscu. Kiedy blondynka odsunęła się ode mnie, podała mi do ręki małe lusterko. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Wyglądałam zupełnie inaczej. Moje oczy były wyraźnie podkreślone czarnymi liniami, a rzęsy stały się długie. Skóra nabrała jednolitego koloru, a usta połyskiwały delikatnie.
Ashley uśmiechnęła się dumna ze swojego dzieła, po czym pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
– Powiem ci później, co zrobić by uzyskać taki efekt, ale teraz się pośpiesz! – jęknęła, kiedy wróciłam do pokoju po torebkę.
– Pa mamo! – krzyknęłam zamykając drzwi do mieszkania. W odpowiedzi usłyszałam jej wesoły głos.
Razem z Ashley wsiadłyśmy do czarnego auta. Zajęłyśmy miejsca na tylnych siedzeniach i zapięłyśmy pasy. Blondynka wprost się trzęsła. Samochód ruszył, a szofer uśmiechnął się do nas.
– Tylko mi nie zejdź na zawał – mruknęłam znudzona, kiedy Ashley  zaczęła jeszcze bardziej się denerwować. Zmierzyła mnie zirytowanym spojrzeniem i cicho zanuciła jakąś nieznaną mi piosenkę.

* * *

– Bilety, wejściówki, telefon, błyszczyk, tusz – zaczęła wyliczać blondynka, stojąc w kolejce do hali. Tłum piszczących dziewcząt z plakatami podskakiwał śpiewając jakieś piosenki. Uśmiechały się, płakały. Byłam chyba jedyną osobą, która stała spokojnie. Czułam się dziwnie, napotykając zdziwione spojrzenia fanek.
– Nie martw się. Na pewno masz wszystko – uspokoiłam ją. Byłam przekonana, że sprawdziła wszystkie swoje  rzeczy, tysiąc razy nim wyszła z domu.
– Kurde – jęknęła – Nie wzięłam żadnych pieniędzy. A jak zachce nam się pić?
– Ja mam jakieś drobne – powiedziałam zaglądając do kieszeni – Spokojnie! – powiedziałam widząc, jak na policzki przyjaciółki wstępuje rumieniec.
– Chyba nie będziesz płakać? – zapytałam z przerażaniem, a Ashley zaśmiała się.
– Oczywiście, że nie! – zaprzeczyła – Po prostu się denerwuję!
– Przecież, to tylko chłopcy – powiedziałam cicho, do siebie.
Mimo tego, że dziwiło mnie zachowanie Ashley, jak i wszystkich piszczących fanek to poniekąd je rozumiałam. Jeżeli przez kilka, albo kilkanaście lat słuchałabym jakiegoś zespołu, a potem miała okazje się z nim spotkać, pewnie sama nie mogłabym usiedzieć na miejscu.
Jednak żeby płakać?
– Teraz my! – krzyknęła Ashley, podchodząc do bramki. Czarnoskóra kobieta ze skwaszoną miną odebrała od niej bilety. Doskonale rozumiałam jej ból.
– Chodź, musimy zająć nasze miejsca! – blondynka chwyciła mnie za nadgarstek i zaczęła przepychać się przez tłum. Nieznajome twarze spoglądały na mnie ze złością, tak jakbym odbierała im coś ważnego.
– To tutaj! – krzyknęła Ashley. Z trudem usłyszałam jej głos.
Nasze miejsca znajdowały się rząd od sceny. Ashley była więc w siódmym niebie.
– Może nas zauważą! – pisnęła podekscytowana i usiadła na rozkładanym, czerwonym fotelu.

* * *

Koncert trwał już dobre półtorej godziny. Po scenie ganiała piątka chłopców, ubranych w rurki i obcisłe koszulki. Uśmiechali się i skakali jak nienormalni.  Tłum dookoła mnie szalał. Dziewczyny stały, skakały i śpiewały zwrotki piosenek. Jako jedyna wciąż siedziałam na swoim miejscu bawiąc się palcami. Podciągnęła nogi pod brodę i uniosłam głowę. Jeden z chłopców stał tuż przede mną i patrzył prosto w moje oczy. Prąd przeszył mi ciało. Wydawał się być zdziwiony moim zachowaniem. Zmarszczył brwi, po czym uśmiechnął do mnie, by następnie zacząć śpiewać. W podskokach odszedł na drugi koniec sceny i pomachał jakiejś fance.
Ashley otworzyła szerzej oczy i opadła na siedzenie obok mnie.
– Czy on właśnie… – powiedziała niedowierzając – On właśnie uśmiechnął się do ciebie?! – spytała i pisnęła uradowana.
– Wydawało ci się – zapewniłam ją i uśmiechnęłam się. Ashley zaśmiała się nie wierząc po czym wstała i zaczęła skakać.
Chłopcy pożegnali się machając fankom, a ja odetchnęłam z ulgą. Po dwóch godzinach spędzonych w zatłoczonej sali zrobiło mi się gorąco.  Nawet nie chciałam wiedzieć, jak czuła się Ashley, która cały czas skakała i krzyczała.
Kilka minut zajęło nam dopchanie się do wyjścia. Uradowane dziewczyny wychodziły z hali cały czas pisząc. My skierowałyśmy się do automatów. Kupiłam dla nas po jednym kartonowym opakowaniu soku jabłkowego, po czym usiadłyśmy pod zimną ścianą i uśmiechnęłyśmy się.
– I jak? – zapytała Ashley upijając łyk soku.
– Bardzo… Interesująco – powiedziałam i pokiwałam głową, po czym zaśmiałam się.
– Oj zamknij się – powiedziała i popchnęła mnie delikatnie.
Ashley spojrzała na zegarek i pogoniła  mnie.
– Pewnie będziemy ostatnie – mruknęła idąc wzdłuż korytarza.
– To chyba dobrze, wiesz, spędzisz z nimi więcej czasu nie martwiąc się kolejką – powiedziałam pokrzepiająco, a Ashley od razu poprawił się humor.
Skręciłyśmy w boczny korytarz. Przed brązowymi drzwiami stały trzy dziewczyny, trzymające w ręku białe notesy i podkoszulki. W spokoju ustawiłyśmy się za nimi.
– Jak myślisz, jacy oni są? – zapytała jedna.
– Na pewno cudowni – pisnęła druga, a ja zaśmiałam się cicho.
Obie spojrzały na mnie, po czym wzdrygnęły ramionami i kontynuowały rozmowę.
– Oni mogliby być pedofilami, którzy zaciągają dziewczyny do łazienek po koncercie – powiedziałam, kiedy drzwi się otworzyły i trzy dziewczyny weszły do środka, a dwie inne wyszły, całe czerwone.
– Oj daj spokój! – oburzyła się Ashley.
– No ale tak naprawdę nie znasz ich. Nie wiadomo co robią sami, w nocy – powiedziałam robiąc poważną minę, a Ashley zamknęła buzie. Jej źrenice rozszerzyły się. Zaśmiałam się w duchu, zastanawiając, o czym właśnie myśli moja blond przyjaciółka.
Drzwi zaskrzypiały, a trzy dziewczyny wybiegły chichocąc. Pokręciłem z politowaniem głową. Ashley weszła szybko do środka w ogóle na mnie nie czekając. Weszłam powoli zamykając delikatnie drzwi za sobą.
Na czterech beżowych kanapach siedziała piątka chłopców. Brunet o kręconych włosach miał na głowie fioletowy stanik, zapięty pod brodą i śmiał się jak opętany. Blondyn o niebieskich oczach jadł paczkę żelek i rzucał nimi w przyjaciela. Mulat o czarnych jak smoła oczach siedział wyluzowany wystukując rytm palcami o ramię kanapy. Chłopak który wyglądał na najspokojniejszego trzymał na kolanach gitarę i grał pojedyncze dźwięki. Znalazł się też tam chłopak, który w czasie koncertu mi się przyglądał. Miał na sobie bluzkę w niebieskie paski i również śmiał się z przyjaciela.
Ashley podeszła do nich niepewnie i uśmiechnęła się. Chłopcy natychmiastowo się uspokoili, tylko blondyn wciąż zwijał się ze śmiechu uderzając nogami o kanapę. Brunet zdjął z głowy stanik i rzucił nim za siebie trafiając w stojak na gitarę, który spadł na ziemię z głuchym trzaskiem.
– Sorry Liam – mruknął, a chłopak z gitarą zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
Ashley zaśmiała się cicho i podeszła do każdego z kolei, prosząc o podpis na swojej koszulce. Ja stałam z boku przyglądając się jej. Była niesamowicie szczęśliwa. A kiedy mulat delikatnie ją objął, ta zaśmiała się odwzajemniając uścisk.
– Więc Ashley – zaczął brunet o kręconych włosach – Mogę ci mówić Ash, Ashi? – powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
Prychnęłam cicho, co było błędem. Wszystkie sześć par oczu odwróciło się w moją stronę.
– A kim jest twoja przyjaciółka? – zapytał chłopak z gitarą i uśmiechnął się do mnie.
– To jest Sophie – powiedziała i gestem dłoni poprosiła, bym podeszła. Wywróciłam oczami i zakładając ręce na piersi zrobiłam kilka kroków w ich stronę.
– Sophie nie chce autografu? – zapytał zielonooki. Zagotowało się we mnie.
– Nie, Sophie nie chce autografu – odparłam z przekąsem mając ochotę wyjść z tego pomieszczenia.
– Sophie wydaje się być wzburzona – powiedział mrużąc oczy.
– Widząc kogoś takiego jak ty, Sophie nie może powstrzymać odruchu wymiotnego – powiedziałam, a chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
Blondyn zaśmiał się cicho zatykając usta dłonią, a po chwili i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
– Sophie! – skarciła mnie Ashley.
– No co? – powiedziałam ze śmiechem i wzruszyłam ramionami – Mam kłamać?
– Oczywiście, bądź szczera – mruknął zielonooki.
– Och! – pisnęłam udając jedną z fanek – Ty, ty się do mnie odezwałeś? Boże, zaraz zemdleje! – podskoczyłam kilka razy – To takie cudowne! Zaczekaj chwile! – wyciągnęłam z torebki kawałek papieru i długopis, po czym specjalnie trzęsąc dłońmi podeszłam do zielonookiego – Czy, czy mógłbyś mi się podpisać? Będę nosić tą kartkę w staniku, by jej nie zgubić! – pisnęłam po raz kolejny i otarłam sztuczną łzę.
Usłyszałam śmiech. Blondyn o niebieskich oczach znowu rzucał się po kanapie, chłopak w paski śmiał się kręcąc głową, a na ustach bruneta  z gitarą błąkał się uśmiech. Jedynie zielonooki patrzył na mnie ze złością, a mulat obserwował mnie ze spokojem.
Podeszłam  do zielonookiego i wystawiłam karteczkę. Chłopak ze skwaszona miną podpisał mi się. Harry. Obeszłam jeszcze tak każdego, już spokojnie, kończąc na niejakim Louisie.
– Idziemy? – zapytałam ruszając w stronę drzwi i chowając, tak jak mówiłam, kartkę do stanika.
– Zaczekaj jeszcze chwileczkę – powiedziała Ashley wyciągając z torebki srebrny aparat. Ustawiła się obok Harry’ego, a ten zapozował do zdjęcia dając jej całusa w policzek.
– Rzygam tęczą – mruknęłam do siebie. Byłam pewna, że w ten sposób traktuje każdą fankę. Ashley zrobiła sobie zdjęcia z pozostałymi członkami zespołu, a następnie zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem. Pożegnała się z całą grupą, a następnie wyszła nawet się do mnie nie odzywając.

Od autorki: Rozdział pierwszy opublikowany. Co sądzicie? Mam tysiąc pomysłów na minutę i już chce publikować nowe posty :) Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli chcecie być informowani, napiszcie o tym pod najnowszym postem zostawiając swojego Twittera, czy adres bloga :) Szablon nie jest mojej roboty, gdyż nie mam jak go zrobić. Jednak kiedy wrócę do domu, lub znajdę materiały (xD) zaraz zrobię szablon z Louisem i Saorise ;) Buziaki!

15 komentarzy:

  1. haha, ten rozdział jest świetny, czekam na kolejny i życzę weny :)
    @snajdbrd

    OdpowiedzUsuń
  2. Super masz pomysły dziewczyno !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział! Naprawdę masz świetne pomysły co do tego opowiadania , dawaj następny !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dam" następny, za kilka dni. Jest już napisany, ale nie mogę dodawać rozdziałów co dwa dni ;)

      Usuń
  4. Jej *,*
    Boski rozdział, cała historia ciekawie się zaczyna i czekam na dalsze losy ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Haha rozwaliłaś mnie z tą akcją na końcu. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy ta Sophie jest jakaś chora psychicznie? Żeby aż tak się zachować? Przegięcie. Nie było w tym nic zabawnego, raczej żałosnego. Przepraszam, ale moim zdaniem ten fragment źle wypadł. Stworzyłaś naburmuszoną dziewczynkę uważającą się za nie wiadomo kogo, która sądzi, że pyskując, jest taka CóÓÓlll. Dobra, nie lubi ich, to nie lubi, ale bez przesady, żeby takimi dziecinnymi tekstami rzucać. Już wolę tą Ashley, ta przynajmniej nie zachowuje się jak skończona idiotka.
    Co do samego pomysłu - typowy koncert, typowe spotkanie. Nic nadzwyczajnego. Jedynie Twój styl się broni, bo jest całkiem, całkiem. Główna bohaterka jednak nie przypadła mi do gustu, głównie przez to swoje głupie zachowanie. Trochę kultury, jejciu. Ileż ona ma lat? Zachowała się jak jakiś niewychowany bachor. Ech.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dziewczęta nie spotkają się z 1D. Byłoby to zbyt przewidujące. Rozwiń to, proszę. Widać bowiem, że Cię stać. Nie spiesz się tak, przemyśl wszystko. Lepiej troszkę posiedzieć nad opowiadaniem, stworzyć interesujące, NOWE wątki, niżeli powtarzać starocie, które nikogo już nie interesują.
    Pozdrawiam serdecznie. [crystal-somnia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... muszę się z Tobą nie zgodzić. Według mnie Sophie nie jest "naburmuszoną dziewczynką". I nie... pyskowała. Sophie jest bohaterką, która ma zupełnie inny pogląd na świat i na to co się dzieję. Kiedy wszystkie dziewczyny widzą w nich gwiazdy i bóg wie co jeszcze, ona widzi tylko piątkę, zwyczajnych chłopców z talentem. Patrzy bardziej realnie na to wszytko. "– No ale tak naprawdę nie znasz ich." - jak stwierdziła. Słysząc "podryw" Harry'ego prychnęła i wyrobiła sobie o nim zdanie babiarza, ponieważ podryw był.. tani. Wykorzystywany na każdej fance, by ją rozczulić. Dlatego Sophie nie jest rozwydrzona, czy pyskata. Jak później zobaczysz, jest naprawdę fajną dziewczyną. Ma siedemnaście lat, tak odbiegając od tematu ;)
      Jeśli opowiadanie nie przypadło Ci do gustu, rozumiem. Tak jak napisałaś, chciałam stworzyć coś NOWEGO, niż kolejną zakochaną i rumieniącą się dziewczynkę. Czy dziewczynę, która po piątym rozdziale zaczyna umawiać się z jednym z chłopców.
      Mimo wszystko mam nadzieję, ze jeszcze się do tego przekonasz.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ale ten fragment w takim świetle ją ukazał. To dobrze, że nie chcesz tworzyć rumieniącej się dziewczynki, ale i tak taka pyskata (tak, to było pyskowanie, nie żadna normalna reakcja, bo normalny człowiek odpowiedziałby grzeczniej, albo wgl by się nie odzywał) nie jest dobrym posunięciem. Jest różnica jednakże w 'nie zwracaniu uwagi na takie gwiazdki, tylko uważanie ich za zwyczajnych ludzi", a w "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Po prostu jej naśladowanie napalonej fanki nie wyszło zbyt realistycznie, wyszło tak, jakby dziewczyna była co najmniej nienormalna. Wyobrażasz sobie taką sytuację? Ja nie, dlatego zwróciłam Ci na to uwagę.
      Być może i okaże się fajna, ale na chwilę obecną żywię w jej stronę niezbyt miłe uczucia. Tzn. uważałam ją za w porządku po prologu aż do tej sytuacji, i niestety właśnie ona przekreśliła to dobre wrażenie. No cóż. Może się to zmieni. Mam nadzieję. Proszę, ale nie twórz też takiej sfochanej dziewuszki, która będzie reagowała na każde słowo chłopaków prychnięciem albo coś w ten deseń. Przewija się to dosłownie wszędzie i wszędzie jest to nienaturalne, dziecinne i nudne.

      Usuń
    3. Dobrze, może i to było pyskowanie, jednak chcę zauważyć, ze odpyskowała na zachowanie Harry'ego, który też nie wykazał w tej sytuacji szczególnego "wychowania" - jak ty byś to ujęła. I przecież sama Sophie nie wykazała "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Prychnęła na słowa Harry'ego co nie oznacza od razu, że jest próżna i sądzi, że ma rację. Do tego wcale nie poczuła szczególnej niechęci do członków zespołu. Zirytowało ja zachowanie Harry'ego w stosunku do jej przyjaciółki. Naśladowanie fanki nie miało wyjść realistycznie, próbowała tym wkurzyć Stylesa i jej się to udało. Chciała mu pokazać, że nie wszystko jest po jego myśli. Na pewno nie będzie sfochaną dziewczynką, gdyż MNIE irytują takie zachowania. Tą niechęć ona czuje wyłącznie do Harry'ego - po tym rozdziale. Jaka będzie Sophie, jakie będzie miała relacje z chłopakami, to wszystko w następnych rozdziałach, a ja nie będę tutaj spojlerować.

      Usuń
    4. "I przecież sama Sophie nie wykazała "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Och, to była przenośnia.
      Możliwe, że nie wykazał, ale zauważ, że to Ty go tak stworzyłaś. Zwracam tutaj uwagę na realizm sytuacji, a jest ona nieco zachwiana. Nadal nie rozumiesz, o co mi chodzi. Mówię tylko o tym, że takowe zachowanie raczej nie zdarzyłoby się w rzeczywistości i dlatego to nie było realistyczne. Bo wiem, o co chodzi z naśladowaniem innych osób i jednocześnie denerwowaniem tej konkretnej. Uważam po prostu, że Sophie zachowała się jak niedojrzała dziewczyna, siedemnastolatka raczej powinna mieć już trochę rozumu i wiedzieć, że takie zachowanie nie stawia ją w dobrym świetle, a osoby wokół niej mogą po prostu pomyśleć, że ma coś nie tak z główką. Bo naprawdę mogła "odpyskować" w zupełnie inny sposób, zripostować nieco dojrzalej, bo z takimi tekstami wyszła po prostu na dziecko. I o to mi głównie chodzi. Ale Ty z uporem chcesz jej bronić. Nie zaprzeczam, że potem może okazać się w porządku, ale teraz taka nie była, i ani to śmiesznie nie wyglądało, ani normalnie. Proszę, ludzie, zwracajmy też uwagę na wiek swoich bohaterów. Niech mają trochę rozumu. Sądzę, że dalsze przekonywanie do swej racji tutaj nie ma sensu, bo Ty nadal będziesz przystawać na swoim, i ja swego zdania nie zmienię. Proponuję zatem zakończyć tę dyskusję tutaj i zobaczyć za jakiś czas, jak ta Sophie będzie się prezentowała.

      Usuń
  7. Jej...skąd ty bierzesz na to wszystko pomysły...nie mam pojęcia...ale pisz, pisz dalej :D Obserwuje każdy Twój blog :D
    ~ Lily z Lumos Art

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku gdy zaczęłam czytać miałam mieszane uczucia, ale potem minęły. Spodobało mi się. Lekko się czyta, czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam.
    Morgue Daughter.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Twój blog do The Versatile Blogger Awards :) Więcej informacji na blogu :
    http://willyoumakemesmile.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń