Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny, ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu.
(Gabriel García Márquez)
Spojrzałam na telefon.
Wskazywał on godzinę dziewiętnastą. W chwili gdy schowałam Samsunga do kieszeni
moich dżinsów drzwi od pokoju otwarły się z hukiem. Stanęła w nich lekko
zdyszana blondynka, która kurczowo zaciskała dłonie na swojej torebce. Widać
było, że była podenerwowana.
– Jeszcze jesteś nie
gotowa? – zapytała z politowaniem podchodząc do mnie.
– Jestem! –
powiedziałam oburzona, a ona zrobiła zdziwioną minę.
Spojrzałam na swoje
odbicie. Moje włosy swobodnie opadały na ramiona. Na sobie miałam ciemne rurki
i czarną bluzkę na ramiączkach ze srebrnym napisem „Fuck the Word”. Oczywiście
cały strój dopełniały czarne vansy.
Zmierzyłam wzrokiem
moją przyjaciółkę. Jej włosy jak zwykle układały się w loki. Tym razem jej
makijaż był nieco ostrzejszy. Oczy podkreśliła czarną kredką, a usta czerwoną
szminką. Miała obcisłe, skórzane legginsy i dłuższą, szarą bluzkę z różnymi
czarnymi wzorami. Szyję zdobił srebrnym łańcuszek, a na nadgarstkach pozawieszane
miała rzemyczki. Buty na wysokich koturnach dodawały jej wzrostu.
– O nie! –
zaprotestowała i popchnęła mnie na łóżko – Strój może być, ale trzeba cię choć
trochę umalować – stwierdziła z przekonaniem, a ja jęknęłam. Ashley od zawsze
lubiła bawić się w stylistkę i bóg wie co jeszcze.
Poczułam na twarzy coś
lepkiego, jednak starałam się usiedzieć na miejscu. Kiedy blondynka odsunęła
się ode mnie, podała mi do ręki małe lusterko. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Wyglądałam
zupełnie inaczej. Moje oczy były wyraźnie podkreślone czarnymi liniami, a rzęsy
stały się długie. Skóra nabrała jednolitego koloru, a usta połyskiwały
delikatnie.
Ashley uśmiechnęła się
dumna ze swojego dzieła, po czym pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
– Powiem ci później, co
zrobić by uzyskać taki efekt, ale teraz się pośpiesz! – jęknęła, kiedy wróciłam
do pokoju po torebkę.
– Pa mamo! – krzyknęłam
zamykając drzwi do mieszkania. W odpowiedzi usłyszałam jej wesoły głos.
Razem z Ashley wsiadłyśmy
do czarnego auta. Zajęłyśmy miejsca na tylnych siedzeniach i zapięłyśmy pasy.
Blondynka wprost się trzęsła. Samochód ruszył, a szofer uśmiechnął się do nas.
– Tylko mi nie zejdź na
zawał – mruknęłam znudzona, kiedy Ashley
zaczęła jeszcze bardziej się denerwować. Zmierzyła mnie zirytowanym
spojrzeniem i cicho zanuciła jakąś nieznaną mi piosenkę.
* * *
– Bilety, wejściówki,
telefon, błyszczyk, tusz – zaczęła wyliczać blondynka, stojąc w kolejce do hali.
Tłum piszczących dziewcząt z plakatami podskakiwał śpiewając jakieś piosenki. Uśmiechały
się, płakały. Byłam chyba jedyną osobą, która stała spokojnie. Czułam się
dziwnie, napotykając zdziwione spojrzenia fanek.
– Nie martw się. Na
pewno masz wszystko – uspokoiłam ją. Byłam przekonana, że sprawdziła wszystkie
swoje rzeczy, tysiąc razy nim wyszła z
domu.
– Kurde – jęknęła – Nie
wzięłam żadnych pieniędzy. A jak zachce nam się pić?
– Ja mam jakieś drobne –
powiedziałam zaglądając do kieszeni – Spokojnie! – powiedziałam widząc, jak na
policzki przyjaciółki wstępuje rumieniec.
– Chyba nie będziesz płakać?
– zapytałam z przerażaniem, a Ashley zaśmiała się.
– Oczywiście, że nie! –
zaprzeczyła – Po prostu się denerwuję!
– Przecież, to tylko
chłopcy – powiedziałam cicho, do siebie.
Mimo tego, że dziwiło
mnie zachowanie Ashley, jak i wszystkich piszczących fanek to poniekąd je
rozumiałam. Jeżeli przez kilka, albo kilkanaście lat słuchałabym jakiegoś
zespołu, a potem miała okazje się z nim spotkać, pewnie sama nie mogłabym
usiedzieć na miejscu.
Jednak żeby płakać?
– Teraz my! – krzyknęła
Ashley, podchodząc do bramki. Czarnoskóra kobieta ze skwaszoną miną odebrała od
niej bilety. Doskonale rozumiałam jej ból.
– Chodź, musimy zająć nasze miejsca! – blondynka chwyciła mnie za nadgarstek i zaczęła przepychać się
przez tłum. Nieznajome twarze spoglądały na mnie ze złością, tak jakbym
odbierała im coś ważnego.
– To tutaj! – krzyknęła
Ashley. Z trudem usłyszałam jej głos.
Nasze miejsca
znajdowały się rząd od sceny. Ashley była więc w siódmym niebie.
– Może nas zauważą! –
pisnęła podekscytowana i usiadła na rozkładanym, czerwonym fotelu.
* * *
Koncert trwał już dobre
półtorej godziny. Po scenie ganiała piątka chłopców, ubranych w rurki i obcisłe
koszulki. Uśmiechali się i skakali jak nienormalni. Tłum dookoła mnie szalał. Dziewczyny stały,
skakały i śpiewały zwrotki piosenek. Jako jedyna wciąż siedziałam na swoim
miejscu bawiąc się palcami. Podciągnęła nogi pod brodę i uniosłam głowę. Jeden
z chłopców stał tuż przede mną i patrzył prosto w moje oczy. Prąd przeszył mi
ciało. Wydawał się być zdziwiony moim zachowaniem. Zmarszczył brwi, po czym
uśmiechnął do mnie, by następnie zacząć śpiewać. W podskokach odszedł na drugi
koniec sceny i pomachał jakiejś fance.
Ashley otworzyła
szerzej oczy i opadła na siedzenie obok mnie.
– Czy on właśnie… –
powiedziała niedowierzając – On właśnie uśmiechnął się do ciebie?! – spytała i
pisnęła uradowana.
– Wydawało ci się – zapewniłam
ją i uśmiechnęłam się. Ashley zaśmiała się nie wierząc po czym wstała i zaczęła
skakać.
Chłopcy pożegnali się
machając fankom, a ja odetchnęłam z ulgą. Po dwóch godzinach spędzonych w
zatłoczonej sali zrobiło mi się gorąco. Nawet nie chciałam wiedzieć, jak czuła się
Ashley, która cały czas skakała i krzyczała.
Kilka minut zajęło nam
dopchanie się do wyjścia. Uradowane dziewczyny wychodziły z hali cały czas
pisząc. My skierowałyśmy się do automatów. Kupiłam dla nas po jednym kartonowym
opakowaniu soku jabłkowego, po czym usiadłyśmy pod zimną ścianą i
uśmiechnęłyśmy się.
– I jak? – zapytała
Ashley upijając łyk soku.
– Bardzo… Interesująco –
powiedziałam i pokiwałam głową, po czym zaśmiałam się.
– Oj zamknij się –
powiedziała i popchnęła mnie delikatnie.
Ashley spojrzała na
zegarek i pogoniła mnie.
– Pewnie będziemy
ostatnie – mruknęła idąc wzdłuż korytarza.
– To chyba dobrze,
wiesz, spędzisz z nimi więcej czasu nie martwiąc się kolejką – powiedziałam pokrzepiająco,
a Ashley od razu poprawił się humor.
Skręciłyśmy w boczny
korytarz. Przed brązowymi drzwiami stały trzy dziewczyny, trzymające w ręku
białe notesy i podkoszulki. W spokoju ustawiłyśmy się za nimi.
– Jak myślisz, jacy oni
są? – zapytała jedna.
– Na pewno cudowni – pisnęła
druga, a ja zaśmiałam się cicho.
Obie spojrzały na mnie,
po czym wzdrygnęły ramionami i kontynuowały rozmowę.
– Oni mogliby być
pedofilami, którzy zaciągają dziewczyny do łazienek po koncercie –
powiedziałam, kiedy drzwi się otworzyły i trzy dziewczyny weszły do środka, a
dwie inne wyszły, całe czerwone.
– Oj daj spokój! –
oburzyła się Ashley.
– No ale tak naprawdę nie
znasz ich. Nie wiadomo co robią sami, w nocy – powiedziałam robiąc poważną
minę, a Ashley zamknęła buzie. Jej źrenice rozszerzyły się. Zaśmiałam się w
duchu, zastanawiając, o czym właśnie myśli moja blond przyjaciółka.
Drzwi zaskrzypiały, a
trzy dziewczyny wybiegły chichocąc. Pokręciłem z politowaniem głową. Ashley
weszła szybko do środka w ogóle na mnie nie czekając. Weszłam powoli zamykając
delikatnie drzwi za sobą.
Na czterech beżowych
kanapach siedziała piątka chłopców. Brunet o kręconych włosach miał na głowie
fioletowy stanik, zapięty pod brodą i śmiał się jak opętany. Blondyn o niebieskich
oczach jadł paczkę żelek i rzucał nimi w przyjaciela. Mulat o czarnych jak
smoła oczach siedział wyluzowany wystukując rytm palcami o ramię kanapy.
Chłopak który wyglądał na najspokojniejszego trzymał na kolanach gitarę i grał pojedyncze
dźwięki. Znalazł się też tam chłopak, który w czasie koncertu mi się
przyglądał. Miał na sobie bluzkę w niebieskie paski i również śmiał się z przyjaciela.
Ashley podeszła do nich
niepewnie i uśmiechnęła się. Chłopcy natychmiastowo się uspokoili, tylko
blondyn wciąż zwijał się ze śmiechu uderzając nogami o kanapę. Brunet zdjął z
głowy stanik i rzucił nim za siebie trafiając w stojak na gitarę, który spadł
na ziemię z głuchym trzaskiem.
– Sorry Liam – mruknął,
a chłopak z gitarą zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
Ashley zaśmiała się cicho
i podeszła do każdego z kolei, prosząc o podpis na swojej koszulce. Ja stałam z
boku przyglądając się jej. Była niesamowicie szczęśliwa. A kiedy mulat
delikatnie ją objął, ta zaśmiała się odwzajemniając uścisk.
– Więc Ashley – zaczął
brunet o kręconych włosach – Mogę ci mówić Ash, Ashi? – powiedział i uśmiechnął
się delikatnie.
Prychnęłam cicho, co
było błędem. Wszystkie sześć par oczu odwróciło się w moją stronę.
– A kim jest twoja
przyjaciółka? – zapytał chłopak z gitarą i uśmiechnął się do mnie.
– To jest Sophie –
powiedziała i gestem dłoni poprosiła, bym podeszła. Wywróciłam oczami i zakładając
ręce na piersi zrobiłam kilka kroków w ich stronę.
– Sophie nie chce
autografu? – zapytał zielonooki. Zagotowało się we mnie.
– Nie, Sophie nie chce
autografu – odparłam z przekąsem mając ochotę wyjść z tego pomieszczenia.
– Sophie wydaje się być
wzburzona – powiedział mrużąc oczy.
– Widząc kogoś takiego
jak ty, Sophie nie może powstrzymać odruchu wymiotnego – powiedziałam, a
chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
Blondyn zaśmiał się
cicho zatykając usta dłonią, a po chwili i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
– Sophie! – skarciła
mnie Ashley.
– No co? – powiedziałam
ze śmiechem i wzruszyłam ramionami – Mam kłamać?
– Oczywiście, bądź
szczera – mruknął zielonooki.
– Och! – pisnęłam
udając jedną z fanek – Ty, ty się do mnie odezwałeś? Boże, zaraz zemdleje! – podskoczyłam
kilka razy – To takie cudowne! Zaczekaj chwile! – wyciągnęłam z torebki kawałek
papieru i długopis, po czym specjalnie trzęsąc dłońmi podeszłam do
zielonookiego – Czy, czy mógłbyś mi się podpisać? Będę nosić tą kartkę w
staniku, by jej nie zgubić! – pisnęłam po raz kolejny i otarłam sztuczną łzę.
Usłyszałam śmiech.
Blondyn o niebieskich oczach znowu rzucał się po kanapie, chłopak w paski śmiał
się kręcąc głową, a na ustach bruneta z
gitarą błąkał się uśmiech. Jedynie zielonooki patrzył na mnie ze złością, a
mulat obserwował mnie ze spokojem.
Podeszłam do zielonookiego i wystawiłam karteczkę.
Chłopak ze skwaszona miną podpisał mi się. Harry. Obeszłam jeszcze tak każdego,
już spokojnie, kończąc na niejakim Louisie.
– Idziemy? – zapytałam
ruszając w stronę drzwi i chowając, tak jak mówiłam, kartkę do stanika.
– Zaczekaj jeszcze
chwileczkę – powiedziała Ashley wyciągając z torebki srebrny aparat. Ustawiła
się obok Harry’ego, a ten zapozował do zdjęcia dając jej całusa w policzek.
– Rzygam tęczą –
mruknęłam do siebie. Byłam pewna, że w ten sposób traktuje każdą fankę. Ashley
zrobiła sobie zdjęcia z pozostałymi członkami zespołu, a następnie zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem. Pożegnała się z całą grupą, a następnie wyszła nawet się do mnie nie odzywając.
Od autorki: Rozdział pierwszy opublikowany. Co sądzicie? Mam tysiąc pomysłów na minutę i już chce publikować nowe posty :) Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli chcecie być informowani, napiszcie o tym pod najnowszym postem zostawiając swojego Twittera, czy adres bloga :) Szablon nie jest mojej roboty, gdyż nie mam jak go zrobić. Jednak kiedy wrócę do domu, lub znajdę materiały (xD) zaraz zrobię szablon z Louisem i Saorise ;) Buziaki!
Od autorki: Rozdział pierwszy opublikowany. Co sądzicie? Mam tysiąc pomysłów na minutę i już chce publikować nowe posty :) Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli chcecie być informowani, napiszcie o tym pod najnowszym postem zostawiając swojego Twittera, czy adres bloga :) Szablon nie jest mojej roboty, gdyż nie mam jak go zrobić. Jednak kiedy wrócę do domu, lub znajdę materiały (xD) zaraz zrobię szablon z Louisem i Saorise ;) Buziaki!
haha, ten rozdział jest świetny, czekam na kolejny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń@snajdbrd
Super masz pomysły dziewczyno !!!!
OdpowiedzUsuńHah xD Dzięki ^^
UsuńFajny rozdział! Naprawdę masz świetne pomysły co do tego opowiadania , dawaj następny !!!!!!
OdpowiedzUsuń"Dam" następny, za kilka dni. Jest już napisany, ale nie mogę dodawać rozdziałów co dwa dni ;)
UsuńJej *,*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, cała historia ciekawie się zaczyna i czekam na dalsze losy ;3
Świetny rozdział! Haha rozwaliłaś mnie z tą akcją na końcu. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCzy ta Sophie jest jakaś chora psychicznie? Żeby aż tak się zachować? Przegięcie. Nie było w tym nic zabawnego, raczej żałosnego. Przepraszam, ale moim zdaniem ten fragment źle wypadł. Stworzyłaś naburmuszoną dziewczynkę uważającą się za nie wiadomo kogo, która sądzi, że pyskując, jest taka CóÓÓlll. Dobra, nie lubi ich, to nie lubi, ale bez przesady, żeby takimi dziecinnymi tekstami rzucać. Już wolę tą Ashley, ta przynajmniej nie zachowuje się jak skończona idiotka.
OdpowiedzUsuńCo do samego pomysłu - typowy koncert, typowe spotkanie. Nic nadzwyczajnego. Jedynie Twój styl się broni, bo jest całkiem, całkiem. Główna bohaterka jednak nie przypadła mi do gustu, głównie przez to swoje głupie zachowanie. Trochę kultury, jejciu. Ileż ona ma lat? Zachowała się jak jakiś niewychowany bachor. Ech.
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dziewczęta nie spotkają się z 1D. Byłoby to zbyt przewidujące. Rozwiń to, proszę. Widać bowiem, że Cię stać. Nie spiesz się tak, przemyśl wszystko. Lepiej troszkę posiedzieć nad opowiadaniem, stworzyć interesujące, NOWE wątki, niżeli powtarzać starocie, które nikogo już nie interesują.
Pozdrawiam serdecznie. [crystal-somnia]
Hmmm... muszę się z Tobą nie zgodzić. Według mnie Sophie nie jest "naburmuszoną dziewczynką". I nie... pyskowała. Sophie jest bohaterką, która ma zupełnie inny pogląd na świat i na to co się dzieję. Kiedy wszystkie dziewczyny widzą w nich gwiazdy i bóg wie co jeszcze, ona widzi tylko piątkę, zwyczajnych chłopców z talentem. Patrzy bardziej realnie na to wszytko. "– No ale tak naprawdę nie znasz ich." - jak stwierdziła. Słysząc "podryw" Harry'ego prychnęła i wyrobiła sobie o nim zdanie babiarza, ponieważ podryw był.. tani. Wykorzystywany na każdej fance, by ją rozczulić. Dlatego Sophie nie jest rozwydrzona, czy pyskata. Jak później zobaczysz, jest naprawdę fajną dziewczyną. Ma siedemnaście lat, tak odbiegając od tematu ;)
UsuńJeśli opowiadanie nie przypadło Ci do gustu, rozumiem. Tak jak napisałaś, chciałam stworzyć coś NOWEGO, niż kolejną zakochaną i rumieniącą się dziewczynkę. Czy dziewczynę, która po piątym rozdziale zaczyna umawiać się z jednym z chłopców.
Mimo wszystko mam nadzieję, ze jeszcze się do tego przekonasz.
Pozdrawiam!
Ale ten fragment w takim świetle ją ukazał. To dobrze, że nie chcesz tworzyć rumieniącej się dziewczynki, ale i tak taka pyskata (tak, to było pyskowanie, nie żadna normalna reakcja, bo normalny człowiek odpowiedziałby grzeczniej, albo wgl by się nie odzywał) nie jest dobrym posunięciem. Jest różnica jednakże w 'nie zwracaniu uwagi na takie gwiazdki, tylko uważanie ich za zwyczajnych ludzi", a w "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Po prostu jej naśladowanie napalonej fanki nie wyszło zbyt realistycznie, wyszło tak, jakby dziewczyna była co najmniej nienormalna. Wyobrażasz sobie taką sytuację? Ja nie, dlatego zwróciłam Ci na to uwagę.
UsuńByć może i okaże się fajna, ale na chwilę obecną żywię w jej stronę niezbyt miłe uczucia. Tzn. uważałam ją za w porządku po prologu aż do tej sytuacji, i niestety właśnie ona przekreśliła to dobre wrażenie. No cóż. Może się to zmieni. Mam nadzieję. Proszę, ale nie twórz też takiej sfochanej dziewuszki, która będzie reagowała na każde słowo chłopaków prychnięciem albo coś w ten deseń. Przewija się to dosłownie wszędzie i wszędzie jest to nienaturalne, dziecinne i nudne.
Dobrze, może i to było pyskowanie, jednak chcę zauważyć, ze odpyskowała na zachowanie Harry'ego, który też nie wykazał w tej sytuacji szczególnego "wychowania" - jak ty byś to ujęła. I przecież sama Sophie nie wykazała "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Prychnęła na słowa Harry'ego co nie oznacza od razu, że jest próżna i sądzi, że ma rację. Do tego wcale nie poczuła szczególnej niechęci do członków zespołu. Zirytowało ja zachowanie Harry'ego w stosunku do jej przyjaciółki. Naśladowanie fanki nie miało wyjść realistycznie, próbowała tym wkurzyć Stylesa i jej się to udało. Chciała mu pokazać, że nie wszystko jest po jego myśli. Na pewno nie będzie sfochaną dziewczynką, gdyż MNIE irytują takie zachowania. Tą niechęć ona czuje wyłącznie do Harry'ego - po tym rozdziale. Jaka będzie Sophie, jakie będzie miała relacje z chłopakami, to wszystko w następnych rozdziałach, a ja nie będę tutaj spojlerować.
Usuń"I przecież sama Sophie nie wykazała "słuchaj mnie, bo ja dobrze mówię, jesteś głupi, blee i fuj, bo tak". Och, to była przenośnia.
UsuńMożliwe, że nie wykazał, ale zauważ, że to Ty go tak stworzyłaś. Zwracam tutaj uwagę na realizm sytuacji, a jest ona nieco zachwiana. Nadal nie rozumiesz, o co mi chodzi. Mówię tylko o tym, że takowe zachowanie raczej nie zdarzyłoby się w rzeczywistości i dlatego to nie było realistyczne. Bo wiem, o co chodzi z naśladowaniem innych osób i jednocześnie denerwowaniem tej konkretnej. Uważam po prostu, że Sophie zachowała się jak niedojrzała dziewczyna, siedemnastolatka raczej powinna mieć już trochę rozumu i wiedzieć, że takie zachowanie nie stawia ją w dobrym świetle, a osoby wokół niej mogą po prostu pomyśleć, że ma coś nie tak z główką. Bo naprawdę mogła "odpyskować" w zupełnie inny sposób, zripostować nieco dojrzalej, bo z takimi tekstami wyszła po prostu na dziecko. I o to mi głównie chodzi. Ale Ty z uporem chcesz jej bronić. Nie zaprzeczam, że potem może okazać się w porządku, ale teraz taka nie była, i ani to śmiesznie nie wyglądało, ani normalnie. Proszę, ludzie, zwracajmy też uwagę na wiek swoich bohaterów. Niech mają trochę rozumu. Sądzę, że dalsze przekonywanie do swej racji tutaj nie ma sensu, bo Ty nadal będziesz przystawać na swoim, i ja swego zdania nie zmienię. Proponuję zatem zakończyć tę dyskusję tutaj i zobaczyć za jakiś czas, jak ta Sophie będzie się prezentowała.
Jej...skąd ty bierzesz na to wszystko pomysły...nie mam pojęcia...ale pisz, pisz dalej :D Obserwuje każdy Twój blog :D
OdpowiedzUsuń~ Lily z Lumos Art
Na początku gdy zaczęłam czytać miałam mieszane uczucia, ale potem minęły. Spodobało mi się. Lekko się czyta, czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Morgue Daughter.
Nominowałam Twój blog do The Versatile Blogger Awards :) Więcej informacji na blogu :
OdpowiedzUsuńhttp://willyoumakemesmile.blogspot.co.uk