W zemście i w miłości kobieta jest większym barbarzyńcą niż mężczyzna.
(Fryderyk Nietzsche)
Kolejna szara chmura
spowiła londyńskie niebo. Wpatrzona w
krople deszczu uderzające w szybę dopiero po kilku minutach zdałam sobie
sprawę z tego, że jestem spóźniona. Zegarek wskazywał za pięć ósmą, więc pani
Prot będzie zmuszona wpisać mi kolejne minusowe punkty z zachowania.
Westchnęłam cicho i
zeszłam z parapetu zahaczając nogą o zieloną doniczkę z kaktusem. Mój ulubieniec
upadł na drewnianą podłogę z głuchym trzaskiem.
– Cholera – zaklęłam
cicho, jednak machnęłam na to ręką. Postanowiłam sprzątnąć go, po powrocie ze
szkoły.
Przed wyjściem z pokoju
ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia,
jednak od razu przywróciłam kamienny wyraz twarzy. Odgarnęłam swoje długie
włosy z twarzy i wygładziłam błękitną bluzę.
Wiedziałam, że nie
jestem ładna. Nie należałam nigdy do tych długonogich piękności chodzących w
obcisłych sukienkach. Śmiało mogłam
powiedzieć do swojego odbicia „brzydula”. Oczywiście nie spędzałam kilkunastu
godzin na rozmyślaniu o swoim wyglądzie, bo i tak doskonale siebie znałam.
Od zawsze ludzie
powtarzali mi; „jaki chudzielec”, „co za ciało!”. Jednak nikt, nigdy nie
powiedział mi, że jestem ładna. Jedynie Ashley, jako moja najlepsza
przyjaciółka prawiła mi komplementy, jednak wiedziałam, że są one nieszczere.
Marzyłam o romansie z
cudownym mężczyzną. Nie o idiotycznych kolegach z klasy. Chciałam poznać kogoś,
kto pokocha mnie taką jaka jestem. Jednak to ja zawsze byłam zakochana, a potem
odrzucona odchodziłam ze spuszczoną głową. Powoli traciłam nadzieję, że
spodobam się komukolwiek.
Chwyciłam swój czerwony
plecak i wybiegłam z mieszkania. Stojąc na klatce schodowej naciągnęłam na głowę
kaptur mojej kurtki przeciwdeszczowej i ruszyłam przed siebie. Londyński chłód
już po chwili spowodował, że moje ręce zaczęły się trząść. Chude palce
zdrętwiały, zaciśnięte na ramieniu plecaka.
Odetchnęłam z ulgą
widząc brązowy gmach szkoły. Kiedy znalazłam się w środku, przyjemne ciepło
ogarnęło moje ciało. Spojrzałam na zegarek i przygryzłam dolną wargę.
– Dziesięć po – mruknęłam
do siebie. Zatrzymałam się przy zielonych szatniach i odłożyłam swoje
przemoczone trampki, ubierając czarne vansy. Kurtkę zawiesiłam na wieszaku i biegiem
ruszyłam w stronę sali numer dwadzieścia.
Zapukałam delikatnie w przyżółkłe
drzwi, a odgłosy dochodzące z sali ucichły. Weszłam do środka z zamiarem jak
najszybszego zajęcia swojego miejsca, jednak już po kilku krokach usłyszałam
surowy głos nauczycielki matematyki.
– Sophie, nie tak
prędko. – powiedziała poprawiając swoje kwadratowe okulary – Nie było ci szkoda
tracić początku lekcji, więc teraz chwilę zaczekasz.
Westchnęłam cicho i ustawiłam
się pod ścianą obok tablicy. Błądząc wzrokiem po klasie napotkałam zmartwiony
wzrok Ashley, która tak jak ja wybijała niespokojny rytm rękoma.
– Przykro mi to stwierdzić, jednakże otrzymujesz minus trzy punkty, za spóźnienie – powiedziała
nauczycielka surowym głosem, a ja wreszcie mogłam usiąść na swoim miejscu.
* * *
Wychodząc na przerwę odetchnęłam
z ulgą. Zajęłam miejsce na schodach, a po kilku sekundach dosiadła się do mnie
Ashley. Jej blond loki jak zwykle świetnie ułożone połyskiwały delikatnie. A
lekki makijaż dodawał jej uroku.
– Czemu znowu się
spóźniłaś? – zapytała dźgając mnie palcem w biodro. Zaśmiałam się delikatnie.
– Zaspałam –
powiedziałam, rozciągając się.
Ashley westchnęłam
poirytowana. Doskonale wiedziałam co chce mi powiedzieć.
Moja blond włosa
przyjaciółka mieszkała na obrzeżach Londynu, w dużym domu, jak z bajki. Jej
ojciec był senatorem, a matka malarką. Można więc domyślić się jak bardzo
rozpieszczana ona była. W przeciwieństwie do mnie cały czas się uśmiechała.
W szkole od lat krążyły
plotki na temat mnie i jej. Wszyscy twierdzili, że zadaję się z Ashley, tylko z
powodu jej pieniędzy. Mylili się. Kochałam Newton za to kim była, a nie za to
ile pieniędzy wydawała. Zresztą mało mnie to obchodziło.
Podrapałam się po
kościstym nadgarstku, czując nieprzyjemne ukłucia.
– Nie drap! – Ashley
chwyciła moją dłoń – Jeszcze zaczną krwawić!
Podwinęłam delikatnie
rękaw bluzy na lewej ręce, a Ashley syknęła cicho. Od łokcia, aż do
nadgarstka ciągnęły się małe rany. Niektóre przysłaniała zaschnięta krew, inne
zrobiły się fioletowe. Jeszcze inne prawie całkowicie wyblakły. Przejechałam
dłonią po ręce i zamknęłam oczy.
– Rodzice wiedzą? –
zapytała szeptem blondynka
– Coś ty – powiedziałam
i zaśmiałam się cicho. – Już słyszę ich kazanie.
Ashley położyła mi dłoń
na ramieniu i uśmiechnęła się delikatnie.
– Słuchaj, kojarzysz
zespół One Direction? – zagadnęła po chwili a ja zmarszczyłam brwi.
– Łan Erekszyn, nom coś
mi świta – zaśmiałam się, kiedy dostałam kuksańca w bok.
Doskonale wiedziałam o
jakim zespole mówi moja przyjaciółka. Jak mogłam ich nie kojarzyć, jeśli Ashley
podniecała się o każdej wzmiance na ich temat. Harry ma nową dziewczynę, Liam
ma nowy tatuaż, Louis znowu szuka Kevina, Zayn zmienił fryzurę, Niall znowu
dziękował fanom – takie stwierdzenia były codziennością.
– Za tydzień mają
koncert w Londynie! – krzyknęła głośno i pisnęła. Zacisnęła dłonie i podskoczyła
kilka razy. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
– Mam dla nas bilety! –
wrzasnęła tak głośno, że wszyscy w pobliżu spojrzeli na nas z uniesionymi
brwiami.
– Dla nas? – zapytałam
i spochmurniałam.
– No dla ciebie i dla
mnie – powiedziała już spokojniej – Oczywiście, że idziesz ze mną!
– Ale doskonale wiesz,
że ja ich… – zaczęłam jednak Ashley przerwała mi robiąc obrażona minę.
– Zobaczysz, będzie świetnie!
Może nawet się do nich przekonasz? I wiesz co? – zapytała z entuzjazmem.
– Co? – mój głos wdał
mi się dziwnie znudzony.
– Mam wejściówki VIP!
Było ich tylko sto pięćdziesiąt! A wiesz co to oznacza?!
– Nie wiem… – odpowiedziałam
mając złe przeczucia.
– Że ich spotkamy!
Spotkamy! Staniemy obok nich, zrobimy sobie zdjęcie i nawet ich przytulimy! –
dziewczyna przyłożyła sobie dłoń do czoła – Chyba mam gorączkę.
– Też mi się zdaję –
powiedziałam po czym zaśmiałam się cicho.
haha fajnie zaczęłaś, czekam na następny rozdział :) mogłabyś informować mnie o rozdziałach? + mogłabyś włączyć funkcję anonimmowych komentarzy?
OdpowiedzUsuń@snajdbrd
Informować będę, anonimów już włączyłam ;)
UsuńDzięki ^^ Pozdrawiam!
Fajny, fajny, kiedy next ? :) zaprszam do siebie love-and-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZaglądnę ;) A następny jest napisany, jednak prolog opublikowałam dwa dni temu, więc chcę jeszcze zaczekać ;)
UsuńBardzo ciekawie i obiecująco się zapowiada! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥ Spójrz w górę ;)
UsuńYokita, znowu mnie zadziwiasz. Dlaczego ty musisz mieć taki talent? Weź się trochę podziel, a nie :* Oczywiście będę czytać. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo znalazłam ten blog :) Ciekawie się zapowiada , czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń