niedziela, 7 lipca 2013

000 Prolog: Szara codzienność


W zemście i w miłości kobieta jest większym barbarzyńcą niż mężczyzna. 
(Fryderyk Nietzsche)


Kolejna szara chmura spowiła londyńskie niebo. Wpatrzona w  krople deszczu uderzające w szybę dopiero po kilku minutach zdałam sobie sprawę z tego, że jestem spóźniona. Zegarek wskazywał za pięć ósmą, więc pani Prot będzie zmuszona wpisać mi kolejne minusowe punkty z zachowania.
Westchnęłam cicho i zeszłam z parapetu zahaczając nogą o zieloną doniczkę z kaktusem. Mój ulubieniec upadł na drewnianą podłogę z głuchym trzaskiem.
– Cholera – zaklęłam cicho, jednak machnęłam na to ręką. Postanowiłam sprzątnąć go, po powrocie ze szkoły.
Przed wyjściem z pokoju ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, jednak od razu przywróciłam kamienny wyraz twarzy. Odgarnęłam swoje długie włosy z twarzy i wygładziłam błękitną bluzę.
Wiedziałam, że nie jestem ładna. Nie należałam nigdy do tych długonogich piękności chodzących w obcisłych sukienkach.  Śmiało mogłam powiedzieć do swojego odbicia „brzydula”. Oczywiście nie spędzałam kilkunastu godzin na rozmyślaniu o swoim wyglądzie, bo i tak doskonale siebie znałam.
Od zawsze ludzie powtarzali mi; „jaki chudzielec”, „co za ciało!”. Jednak nikt, nigdy nie powiedział mi, że jestem ładna. Jedynie Ashley, jako moja najlepsza przyjaciółka prawiła mi komplementy, jednak wiedziałam, że są one nieszczere.
Marzyłam o romansie z cudownym mężczyzną. Nie o idiotycznych kolegach z klasy. Chciałam poznać kogoś, kto pokocha mnie taką jaka jestem. Jednak to ja zawsze byłam zakochana, a potem odrzucona odchodziłam ze spuszczoną głową. Powoli traciłam nadzieję, że spodobam się komukolwiek.
Chwyciłam swój czerwony plecak i wybiegłam z mieszkania. Stojąc na klatce schodowej naciągnęłam na głowę kaptur mojej kurtki przeciwdeszczowej i ruszyłam przed siebie. Londyński chłód już po chwili spowodował, że moje ręce zaczęły się trząść. Chude palce zdrętwiały, zaciśnięte na ramieniu plecaka.
Odetchnęłam z ulgą widząc brązowy gmach szkoły. Kiedy znalazłam się w środku, przyjemne ciepło ogarnęło moje ciało. Spojrzałam na zegarek i przygryzłam dolną wargę.
– Dziesięć po – mruknęłam do siebie. Zatrzymałam się przy zielonych szatniach i odłożyłam swoje przemoczone trampki, ubierając czarne vansy. Kurtkę zawiesiłam na wieszaku i biegiem ruszyłam w stronę sali numer dwadzieścia.
Zapukałam delikatnie w przyżółkłe drzwi, a odgłosy dochodzące z sali ucichły. Weszłam do środka z zamiarem jak najszybszego zajęcia swojego miejsca, jednak już po kilku krokach usłyszałam surowy głos nauczycielki matematyki.
– Sophie, nie tak prędko. – powiedziała poprawiając swoje kwadratowe okulary – Nie było ci szkoda tracić początku lekcji, więc teraz chwilę zaczekasz.
Westchnęłam cicho i ustawiłam się pod ścianą obok tablicy. Błądząc wzrokiem po klasie napotkałam zmartwiony wzrok Ashley, która tak jak ja wybijała niespokojny rytm rękoma.
– Przykro mi to stwierdzić, jednakże otrzymujesz minus trzy punkty, za spóźnienie – powiedziała nauczycielka surowym głosem, a ja wreszcie mogłam usiąść na swoim miejscu.

* * *

Wychodząc na przerwę odetchnęłam z ulgą. Zajęłam miejsce na schodach, a po kilku sekundach dosiadła się do mnie Ashley. Jej blond loki jak zwykle świetnie ułożone połyskiwały delikatnie. A lekki makijaż dodawał jej uroku.
– Czemu znowu się spóźniłaś? – zapytała dźgając mnie palcem w biodro. Zaśmiałam się delikatnie.
– Zaspałam – powiedziałam, rozciągając się.
Ashley westchnęłam poirytowana. Doskonale wiedziałam co chce mi powiedzieć.
Moja blond włosa przyjaciółka mieszkała na obrzeżach Londynu, w dużym domu, jak z bajki. Jej ojciec był senatorem, a matka malarką. Można więc domyślić się jak bardzo rozpieszczana ona była. W przeciwieństwie do mnie cały czas się uśmiechała.
W szkole od lat krążyły plotki na temat mnie i jej. Wszyscy twierdzili, że zadaję się z Ashley, tylko z powodu jej pieniędzy. Mylili się. Kochałam Newton za to kim była, a nie za to ile pieniędzy wydawała. Zresztą mało mnie to obchodziło.
Podrapałam się po kościstym nadgarstku, czując nieprzyjemne ukłucia.
– Nie drap! – Ashley chwyciła moją dłoń – Jeszcze zaczną krwawić!
Podwinęłam delikatnie rękaw bluzy na lewej ręce, a Ashley syknęła cicho. Od łokcia, aż do nadgarstka ciągnęły się małe rany. Niektóre przysłaniała zaschnięta krew, inne zrobiły się fioletowe. Jeszcze inne prawie całkowicie wyblakły. Przejechałam dłonią po ręce i zamknęłam oczy.
– Rodzice wiedzą? – zapytała szeptem blondynka
– Coś ty – powiedziałam i zaśmiałam się cicho. – Już słyszę ich kazanie.
Ashley położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się delikatnie.
– Słuchaj, kojarzysz zespół One Direction? – zagadnęła po chwili a ja zmarszczyłam brwi.
– Łan Erekszyn, nom coś mi świta – zaśmiałam się, kiedy dostałam kuksańca w bok.
Doskonale wiedziałam o jakim zespole mówi moja przyjaciółka. Jak mogłam ich nie kojarzyć, jeśli Ashley podniecała się o każdej wzmiance na ich temat. Harry ma nową dziewczynę, Liam ma nowy tatuaż, Louis znowu szuka Kevina, Zayn zmienił fryzurę, Niall znowu dziękował fanom – takie stwierdzenia były codziennością.
– Za tydzień mają koncert w Londynie! – krzyknęła głośno i pisnęła. Zacisnęła dłonie i podskoczyła kilka razy. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
– Mam dla nas bilety! – wrzasnęła tak głośno, że wszyscy w pobliżu spojrzeli na nas z uniesionymi brwiami.
– Dla nas? – zapytałam i spochmurniałam.
– No dla ciebie i dla mnie – powiedziała już spokojniej – Oczywiście, że idziesz ze mną!
– Ale doskonale wiesz, że ja ich… – zaczęłam jednak Ashley przerwała mi robiąc obrażona minę.
– Zobaczysz, będzie świetnie! Może nawet się do nich przekonasz? I wiesz co? – zapytała z entuzjazmem.
– Co? – mój głos wdał mi się dziwnie znudzony.
– Mam wejściówki VIP! Było ich tylko sto pięćdziesiąt! A wiesz co to oznacza?!
– Nie wiem… – odpowiedziałam mając złe przeczucia.
– Że ich spotkamy! Spotkamy! Staniemy obok nich, zrobimy sobie zdjęcie i nawet ich przytulimy! – dziewczyna przyłożyła sobie dłoń do czoła – Chyba mam gorączkę.
– Też mi się zdaję – powiedziałam po czym zaśmiałam się cicho.




8 komentarzy:

  1. haha fajnie zaczęłaś, czekam na następny rozdział :) mogłabyś informować mnie o rozdziałach? + mogłabyś włączyć funkcję anonimmowych komentarzy?
    @snajdbrd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informować będę, anonimów już włączyłam ;)
      Dzięki ^^ Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Fajny, fajny, kiedy next ? :) zaprszam do siebie love-and-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądnę ;) A następny jest napisany, jednak prolog opublikowałam dwa dni temu, więc chcę jeszcze zaczekać ;)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawie i obiecująco się zapowiada! Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Yokita, znowu mnie zadziwiasz. Dlaczego ty musisz mieć taki talent? Weź się trochę podziel, a nie :* Oczywiście będę czytać. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypadkowo znalazłam ten blog :) Ciekawie się zapowiada , czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń