Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go
wskrzesić.
(Albert Einstein)
Przekroczyłam próg dość
małego domu Louisa, zdenerwowana.
Niepewnie parłam na przód, powolnymi kroczkami. Zatrzymałam się dopiero
wtedy, gdy spostrzegłam, że Louis stoi za mną. Odwróciłam się z uniesionymi
brwiami i spojrzałam na uśmiechniętego bruneta, który opierał się o drzwi
frontowe.
– Co? – zapytałam, a on
wzruszył ramionami.
– Tego progu dawno nie
przekroczyła żadna dziewczyna. – powiedział, po czym zdjął swoje buty i ustawił
je na półce w przedpokoju. Ja zrobiłam to samo.
Rozglądnęłam się.
Salon był duży i
przestronny. Połączony z kuchnią wydawał się jeszcze większy. Ściany pomalowane
były na biało. Skórzana, czarna sofa kontrastowała z nimi, a przed nią
powieszony został plazmowy telewizor. Na ścianach wisiało pełno abstrakcyjnych
obrazów. Gdzieś w rogu stało biurko z
białego drewna, a na nim komputer, lampka i kilka papierów.
Kuchnia utrzymana była
w barwach czerni, bieli i czerwieni.
Drewniane szafki były białe, natomiast blaty czarne. Stołki barowe,
podsunięte pod wysoki, szklany stół dodawały temu miejscu trochę ciepła.
Gdzieniegdzie stały
rośliny w doniczkach i małe, szklane stoliczki.
– Mam się czuć
zaszczycona? – zapytałam, powstrzymując prychnięcie. Szurając skarpetkami po
lekko śliskiej podłodze, odwróciłam się w jego stronę.
– Oczywiście! –
wykrzyknął oburzony a ja zaśmiałam się. – Chcesz coś do picia? Jedzenia? –
zapytał znikając gdzieś w kuchni.
– Wodę, umieram z
pragnienia. – sapnęłam cicho i powoli usiadłam na czarnej sofie. Ugięła się pod
moim ciężarem i zaskrzypiała przeraźliwie.
– Jak ci się podoba? –
zapytał, gdy niespodziewanie pojawił się przede mną, podając szklankę z
przeźroczystym płynem.
– Jest… – chrząknęłam.
Za mało przytulnie, sucho, zbyt nowocześnie? – Ładnie. – uśmiechnęłam się
upijając łyk wody.
– Nie podoba ci się. –
powiedział siadając obok mnie.
Spojrzałam na niego i
przygryzłam wargę. Nie chciałam go urazić.
– To po prostu nie mój
styl. – zaśmiałam się cicho, a na jego ustach zakwitł uśmiech – Mieszkasz tu na
stałe? – zmieniłam temat.
– Od dwóch lat. Rzadko
tu bywam, ale lubię to miejsce. – pokiwał głową i rozciągnął się lekko – Wiesz,
gdy jeżdżę z chłopakami po świecie, to nocujemy w hotelach. A gdy już mam
wolne, to przynajmniej połowę tego czasu spędzam z rodziną.
– To musi być ciężkie.
– powiedziałam cicho.
Louis pokiwał głową.
– Jednak chyba nie
zmieniłbym swojego życia – podrapał się po głowie.
Chwilę później
przeciągnął się, a ja nie mogłam powstrzymać siebie od obserwowania go. Jego
koszulka opięła go jeszcze bardziej. Nie minęła minuta, a przygryzł wargę i
spojrzał na mnie. W jego oczach zatańczyły iskierki rozbawienia.
Speszona, szybko
odwróciłam wzrok i spuściłam go na swoje dłonie.
– Zapomniałem! –
usłyszałam krzyk, a po chwili Louis wstał i wyciągnął z tylnej kieszeni swoich
spodni biały zwitek papieru.
Z powrotem usiadł obok
mnie, jednak stanowczo bliżej. Mogłam poczuć delikatną woń jego perfum.
– Jutro wieczorem gramy
towarzyski mecz z tutejszą drużyną – powiedział Louis, a ja uniosłam brwi.
– Grasz w piłkę nożną?
– zapytałam, a on przytaknął.
– Ja i Niall. Dołączy
do nas kilku starych znajomych – powiedział i z uśmiechem wręczył mi kartkę –
Przyjdziesz? Będę potrzebował dopingu – powiedział żartując i zaśmiał się.
Miał piękny uśmiech.
Przy kącikach jego ust tworzyły się małe zmarszczki, a lekki zarost jeszcze
wzmacniał jego urok.
Kiedy uświadomiłam
sobie o czym tak naprawdę myślę, miałam ochotę uderzyć się w twarz.
– Z wielką chęcią
przyjdę – powiedziałam bez zastanowienia.
Zdziwiła mnie moja
postawa. Normalnie rozważałabym godzinami taką propozycję, a na koniec pewnie
się nie zgodziła. Wtedy przyszłaby Ashley i namówiła mnie na zmianę decyzji.
Więc dlaczego teraz zgodziłam się od razu?
– Byłoby świetnie – po
raz kolejny jego twarz rozświetlił uśmiech, który odwzajemniłam.
Zanim ktokolwiek z nas
zdążył coś powiedzieć, usłyszałam dziwię przychodzącej wiadomości. Wyjęłam
telefon z kieszeni spodni i marszcząc brwi spojrzałam na otrzymaną wiadomość.
Od: Tom
Gdzie ty się
podziewasz?! Mama chyba cię udusi! Eleanor przyjechała i bardzo chce cię
poznać! Co za niespodzianka :)
– Coś się stało? –
zapytał Louis, a ja pokręciłam przecząco głową.
– Przyjechała
narzeczona mojego brata, wiec muszę wracać – powiedziałam, omijając temat mojej
mamy.
Od dawna szukałam
ogłoszeń domów do kupna. Miałam dość bycia pod kontrolą rodzicielki, którą
oczywiście kochałam. Jednak świadomość mojej pełnoletniości, pchała mnie w
stronę usamodzielnienia się.
– Słuchasz mnie? –
usłyszałam głos Louisa, który machał dłonią przed moją twarzą.
– Przepraszam, co
mówiłeś? – zapytałam, uśmiechając się zażenowana. Jak mogłam się wyłączyć?
– Przed domem wciąż
jest pełno tych idiotów – powtórzył, a ja westchnęłam lekko zdenerwowana.
– Świetnie. –
mruknęłam, a Louis zaśmiał się.
– Możemy wyjść przez
ogródek i przejść się. Sądzę że dojdziemy pod twój dom w mniej niż godzinę –
powiedział, a ja uniosłam brwi. Pomysł nie jest zły. Ale zaraz, zaraz. Czy on
chce iść ze mną?
– Nie będę cię wyciągać
z domu. – powiedziałam i wstałam.
– Nie powstrzymasz
mnie, kiedy chcę cię odprowadzić – powiedział również wstając, a ja zaśmiałam
się kręcąc głową.
Powstrzymałam się od
komentarza i ruszyłam za Louisem w stronę tylnego wyjścia. Kiedy
przechodziliśmy przez ogródek, z podziwem obserwowałam rosnące tam kwiaty i
drzewa. Znajdowała się tam nawet huśtawka z oponą. Mimowolnie na myśl
przychodziły mi wspomnienia z dzieciństwa.
Kiedy doszliśmy do
wysokiego, drewnianego ogrodzenia uniosłam brwi. Kompletnie nie wiedziałam, jak
mamy przez nie przejść. Z ulgą jednak zobaczyłam jak Louis chwyta za złotą
klamkę, które wcześniej nie widziałam, a furtka się otwiera.
Wolnym krokiem
ruszyliśmy w określonym kierunku i zaczęliśmy rozmowę. Louis co chwila
uśmiechał się szeroko lub chichotał, a ja wtedy korzystałam z okazji
obserwowania go.
– Jesteś naprawdę
otwartą osobą – powiedziałam z uśmiechem.
– To źle? – zapytał, a
ja od razu pokręciłam głową.
– Nie, nie! Wręcz
przeciwnie – powiedziałam, wywołując jego śmiech.
W pewnym sensie chyba go podziwiałam. Ja
zawsze bałam się nowych znajomości i robiłam wszystko by utrzymać się w starym
towarzystwie. Nie widziałam nic złego w poznawaniu nowych osób, jednak zawsze
to Ashley musiała mnie komuś przedstawiać.
– No i jesteśmy –
powiedział Louis zatrzymując się przed moją klatką.
Szliśmy około godziny,
a ten czas tak szybko minął. Nie miałam ochoty się z nim żegnać. Nie chciałam
poznawać narzeczonej mojego brata, choć byłam pewna że jest cudowną osobą.
– Może wejdziesz? –
zapytałam, kompletnie nie panując nad słowami które jakimś sposobem wylały się
z moich ust.
Louis przytaknął z
uśmiechem, chyba zadowolony z mojej propozycji. Czułam się zdenerwowana, gdy
tak szedł za mną na drugie piętro bloku. Gdy stanęliśmy przed odpowiednimi
drzwiami zorientowałam się, że nie wzięłam kluczy. Zaklęłam w myślach.
Zanim zdążyłam zapukać, drzwi otworzyły się. Wyszedł z nich mój brat, trzymając za rękę brunetkę,
mojego wzrostu. Była szczupła, ubrana dość skromnie. Jej włosy opadały falami
na ramiona, a ona sama mogła chwalić się wyglądem. Poczułam ukłucie zazdrości,
gdy tak stała przede mną.
– Eleanor? – usłyszałam
zdziwiony i lekko zachrypnięty głos Louisa, który z niedowierzaniem wpatrywał się
w nieznajomą dla mnie twarz.
– Louis?
Od autorki: Na początek strasznie przepraszam Was za tak dużą przerwę w dodawaniu rozdziałów. Ósemka miała pojawić się w sobotę, później w poniedziałek a koniec końców publikuję ją w czwartek. Miałam pomysł na rozdział, ale chyba przez mojego wrodzonego lenia nie chciało mi się go napisać. Mam jednak nadzieję, że Was nie zawiodłam i że spodobało Wam się rozwinięcie akcji :D
No no, robi się ciekawie. Jem tylko ciekawa w jakich okolicznościach rozstał się w opowiadaniu Louis z El bo to jest kluczowe, no i czy jeszcze coś do siebie czują.... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńOo, właśnie tak się spodziewałam, że narzeczona jej brata, to Ta Eleanor Cadler :) Jestem ciekawa jak to rozwiniesz :P Świetny rozdział ; ) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńoja haha, ale spotkanie XD świetny rozdział, czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuń@upsniallxr
Rozdział jest genialny ♥ Spotkanie Louis'a z Sophie aww..^^ haha.xD
OdpowiedzUsuńCzeekam na następny :*
@styleeshugme
Zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia i w ogóle takiej akcji. Kto by pomyślał, że Eleanor to TA Eleanor? Namieszałaś, kobieto!
OdpowiedzUsuńLou i Sophie spędzają ze sobą ostatnio bardzo dużo czasu, mam nadzieję, że wyjdzie im to na dobre. Samo to, że Louis zabrał ją do swojego mieszkania, gdzie od dawna nie zaprosił żadnej dziewczyny - robi wrażenie. Widać, że przy Sophie czuje się.. tak lekko, swobodnie. Oby to spotkanie z Eleanor tego nie popsuło, proszę! I ciekawe co na to wszystko Sophie. No i Tom oczywiście! Czekam na rozdział kolejny, dużo weny :*
O to się porobiło... fajny obrót spraw, zaciekawiłaś mnie;) Już nie mogę się doeczkeać kolejnego , świetnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Boże cudowny! Ciekawe co będzie dalej.! Proszę o następny rozdział jak najszybciej <3 <3 ; *
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! Pisz szybciej <3<3 No i wpadnij do mnie :D
OdpowiedzUsuńLink do 7 rozdziału nie działa i odsyła do 8 cały czas. To tak a propo :)
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle piszesz, jak na razie najlepiej ze wszystkich opowiadań o 1D jakie przejrzałam. Czasami zdarzają się błędy, ale cóż bywa. Masz Bete? Jeśli nie to polecałabym jakąś, wtedy byłoby jeszcze lepiej niż jest!
Cudeńko <3
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
Całuję,
Sorbecik